Ucieszyłam się tak bardzo bardzo bardzo, że nawet nie macie pojęcia! Miałam minimalną nadzieję, że paczka dojdzie już w piątek, ale gdy tak się nie stało, cierpliwie czekałam na poniedziałek, przyjmując za pewnik, że będzie już u mnie (tym bardziej, że tracking w sobotę pokazywał "paczka oczekuje na odbiór" - czy jakoś tak).
Gdy wróciłam wczoraj z pracy do domu, a w skrzynce nie było awiza, wpadłam w złość :P Zadzwoniłam na pocztę, ale powiedziano mi, że u nich nie ma mojej paczki, więc zadzwoniłam na drugą (tak, u mnie są dwie poczty w podobnej odległości i chociaż przeważnie odbieram z tej pierwszej, to bywały już sytuacje, że paczka czekała na drugiej...) - ale nikt nie odbierał. Ponieważ nie mam daleko, popędziłam na tę drugą, ale tam się okazało, że paczki u nich też nie ma i że musi być na tej pierwszej... No więc pobiegłam na pierwszą upewnić się, że przez telefon niczego nie pomylili... Jednak okazało się, że po paczce ani śladu na poczcie i w pocztowym systemie...
No nic - stwierdziłam, że MOŻE nasz osiedlowy pan zwany "paczkowym" zabrał pudło do auta i przywiezie mi ją wieczorem i dlatego nie ma awiza, a na poczcie pewnie mają bałagan w dokumentach... Nie stresowałam się jakoś strasznie, bo paczka była ubezpieczona na wysoką kwotę, ale mimo wszystko było mi smutno, bo już się nastawiłam na mój nowy skarb...
Jakież było moje zdziwienie, kiedy wieczorem leżąc zrezygnowana przed tv, usłyszałam pukanie do drzwi! A za drzwiami sąsiad :D I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby listonosz celowo zostawił paczkę u sąsiada, żeby mi przekazał (chociaż z ubezpieczoną chyba nie powinien tak robić, w dodatku bez mojej zgody i wiedzy, no ale nic) - najlepsze było to, że to nawet nie był sąsiad z mojego bloku!! Przemiły młody człowiek mieszkający pod tym samym numerem mieszkania, ale w klatce obok (on 6, ja 4...) - i nawet nie nazywał się podobnie :P Wytłumaczył, że odebrał z rozpędu, bo sam czekał na paczkę, ale zanim zabrał się za rozpakowywanie zauważył, że w adresie i nazwisku COŚ nie gra ;)
No i powiedzcie - co tu zrobić z taką pocztą?? Przecież jakby tak pan sąsiad kolekcjonował lalki, to mogłabym jej nigdy nie odzyskać...
Dobra, koniec dramatu, teraz spam :D:D
Dal Chibi Risa, z drugiej ręki, nadałam jej imię Roxanne :)
ROXANNE
Uwielbiam jej mordkę i stock :)
Zwłaszcza czapę <3
I płaszczyk <3 i torebeczkę <3
I opaskę z piórkiem <3
Ale najbardziej... OKULARY!!! :D
Gratuluję! Dyniek nigdy za wiele ^u^
OdpowiedzUsuńRisę uwielbiam nawet w wersji mini *.*
OdpowiedzUsuńJesu , cudo ! A wig dobrej jakości ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
Wig nie najgorszy, aczkolwiek miałam już lepsze stockowe, w każdym razie będę go zmieniać za jakiś czas ;)
UsuńKolejna piekność do Twojej gromadki, gratuluję bo na prawdę nie można odmówić jej uroku :)
OdpowiedzUsuńWłoski ma super chyba dobrej jakości.
Pozdrawiam serdecznie :)))
Jeeju, już miałam nadzieję, że się wyleczyłam z Chibi Risy xD Jej okulary są świetne, ale mi najbardziej ze stocku podoba się ta czapa *-*
OdpowiedzUsuńAnyway, gratuluję zakupu ^-^
ale perypetie pocztowe miałaś ;) swoją drogą dobrze, że lala się odnalazła i że sąsiad taki uczynny, że przyniósł. lala prześliczna, gratuluję!
OdpowiedzUsuńZostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award. Wejdź na mojego bloga, aby odpowiedzieć na pytania: http://adullkaanddolls.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTo jest dorosła kobieta debilko.
OdpowiedzUsuńOjejku, jaka piękność! Cudne ubranka, na kolana powalił mnie ten płaszcz.
OdpowiedzUsuńŚliczna jest! Chibi Risa to jeden z moich ulubionych dali :) Gratuluję
OdpowiedzUsuń