Porwałam się na szycie bluzy z kapturem (hahahaha ;p) - tzn. bluza sama w sobie nie byłaby taka strasznie zła, gdyby nie to, że kaptur: 1) jest źle przyszyty, 2) jest za wielki i źle to wygląda, 3) nie jest wystarczająco duży, żeby wejść na głowę dyńki ;D nigdy nie myślałam, że coś może okazać się jednocześnie za duże i za małe, a jednak...
A na dokładkę Suri z kumplem z półki, Beetlejuice'm.
A tak w ogóle to wyprostowałam trochę tego wiga. Teraz jest lepiej :)
Mój pierwszy kaptur był dokładnie taki sam, za duży by ładnie wyglądać, a za mały na dalowy łeb :P
OdpowiedzUsuńFajnie, że te Living Dead Dolls są podobnej wielkości, Twoja Dal ma koleżanki i kolegów :>
Bardzo fajna bluza ^^ ja miałam ten sam problem z kapturem wisiał jak worek Świętego Mikołaja xD
OdpowiedzUsuńBluza jest świetna :D A kaptur, mimo, że nie funkcjonalny, wygląda super :3
OdpowiedzUsuńSuri ma genialnego kumpla! :D
fajnie wyszło!!! no Dyńkimają to do siebie,że łebki mają sporawe :P więc i kaptur relatywnie większy musi być :)
OdpowiedzUsuńKOlegę Suri ma fajnego :) pasują do siebie :P
Lepiej, lepiej. No niestety, żeby zmieściś się na dyńkę musi być duży, a to niestety z tyłu brzydko wygląda;D
OdpowiedzUsuńMam takie same gumki i też moja ALice ich używa ;D